Strony

środa, 29 maja 2013

ruskie na Zaś

torba spakowana.
brzuch coraz większy.
nie ma wyjścia.
trzeba robić zapasy.
na zaś. przez duże Z.




farsz

0,5 kg białego sera
kilo ziemniaków
5-6 średnich cebul
dwie łyżki masła
sól
pieprz

ser zmielić. ziemniaki ugotować. zmielić. wymieszać razem z serem. cebulę obrać. pokroić w kostkę. przyrumienić na maśle na piękny, złoty kolor. wymieszać z resztą farszu. doprawić do smaku solą i świeżo zmielonym pieprzem. pieprzu powinno być dużo. szczególnie jeśli Zaś dotyczy moich chłopaków.

ciasto

ciasto na pierogi lub ciasto na pierogi.

ciasto wałkować na grubość jednego do półtorej milimetra. wykrawać krążki. na środek kłaść porcję farszu. zlepiać brzegi. układać na ściereczce. w dużym garnku zagotować osoloną wodę z dodatkiem oleju. na wrzątek wrzucać kilkanaście pierogów. lekko zamieszać. kiedy wypłyną, gotować jeszcze około minuty. odcedzić. wykładać na talerz. lekko omaścić masłem. 

na Zaś

pierogi układać w szufladzie zamrażalnika partiami, tak aby się z sobą nie skleiły. kiedy jedna partia jest już prawie zamrożona, przekładać do pojemnika lub siatki i mrozić następną partię. w ten sposób pierogi się nie skleją i będzie można rozmrozić dowolną ich ilość. (nauczył mnie tego Kuba. jak byliśmy kiedyś z wizytą w Lublinie... być może jeszcze w ubiegłym stuleciu...)

pierogi ruskie podawać z masłem albo przysmażoną cebulką. no, chyba, że ktoś lubi skwarki. i oczywiście z kefirem albo zsiadłym mlekiem. sezonowo - można obsypać je garścią świeżych borówek albo żurawiny.

wtorek, 28 maja 2013

sernik karmelowy


spód

opakowanie kruchych ciastek, lekko słonych
lub własne kruche ciasteczka
dwie łyżki masła
łyżka brązowego cukru

ciastka dość drobno pokruszyć. na patelni rozpuścić masło z cukrem. wsypać okruchy. wymieszać. mieszając lekko przyrumienić. ciastkami wysypać dno formy wyłożonej pergaminem. ubić. odstawić.

sernik

śmietankowy serek śniadaniowy - 5 opakowań po 200 g
25 dag cukru
płaska łyżka mąki pszennej
cztery jajka
trzy czwarte szklanki kwaśnej śmietany
sok z pół cytryny
skórka otarta z jednej cytryny
cukier waniliowy

wszystko wymieszać na gładką masę, zaczynając od serków ze śmietaną, dodając cukier, sok i skórkę z cytryny, następnie po jednym jajku, a na końcu mąkę. masę wylać do formy wysypanej kruchym miałem. wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 stopni.

karmel

dwie łyżki masła
trzy łyżki cukru trzcinowego
łyżka soku z cytryny lub limonki

kiedy sernik jest już w piekarniku na patelni rozpuścić masło. dodać cukier i sok z cytryny. mieszać do uzyskania spójnej, jednolitej masy. sernik po około  dziesięciu minutach ostrożnie wyjąć i polać smużkami karmelu.  wstawić ponownie do piekarnika i piec jeszcze przez około pięćdziesiąt minut. przez ostatnie pięć do dziesięciu minut pieczenia zwiększyć temperaturę do 180 stopni.



mocno schłodzić przed podaniem. podawać z sosem truskawkowym, świeżymi malinami, lemon curd, sorbetem cytrynowym.



poniedziałek, 27 maja 2013

dzikie udo

nawet jeśli kiedyś przestanę jeść mięso i tak nie zmienię zdania. dziczyzna jest najlepsza. sposób pozyskiwania dzikiego mięsa też uważam za lepszy w porównaniu z jakością życia i śmierci zwierząt hodowlanych. 


2 kilo mięsa z dzika
dwie marchewki
dwie pietruszki
niewielki seler
mały por
dwie cebule
pięć ząbków czosnku
dwa lub trzy listki laurowe
dwie łyżeczki ziaren kolendry
pieprz
sól gruboziarnista
pół szklanki wytrawnego czerwonego wina
dwie łyżki masła

mięso natrzeć solą i pieprzem. obsypać kolendrą. można je piec w gęsiarce, ale zdecydowanie wolę rękaw do pieczenia. pieczone w nim mięso jest dużo bardziej soczyste. a zatem: mięso do rękawa. ale przedtem: na rozgrzanej patelni rozpuścić masło i dokładni obsmażyć mięso ze wszystkich stron. kiedy się przyrumieni, mamy pewność, że zachowa w sobie cały smak, aromat i soki. warzywa obrać ze skórki, przekroić na pół i wrzucić do mięsa razem z listkami laurowymi i ząbkami czosnku. na patelnię ze smażenia mięsa wlać wino i zamieszać, aby wykorzystać przyrumieniony sos powstały podczas smażenia. wszystko to wlać do pieczeni. piec przez godzinę w 140 stopniach. następne dwie godziny w 150. pod koniec pieczenia rozciąć rękaw i zwiększyć temperaturę do 180 - na około dziesięć minut, żeby się ładnie przyrumieniło.

upieczone mięso pokroić w plastry. przełożyć do garnka. upieczone warzywa zmiksować i zagęścić nimi sos.
ostatnie wydanie dzikiego uda udało się świetnie dzięki towarzystwu gnocchi, ale świetnie smakuje z kaszą wszelaką. i wtedy Tymon do obiadu musi koniecznie przypasać miecz, albo przynajmniej sztylet. bo w końcu prawdziwie rycerski to obiad.

młoda kapusta

...


główkę młodej kapusty pokroić w dosyć drobne wiórki. przełożyć do szerokiego garnka. podlać odrobiną esencjonalnego bulionu - najwyżej niecałe pół szklanki. dusić niedługo, aż stanie się miękka, ale nie straci koloru. obrać i pokroić w kostkę cztery średnie cebule lub odpowiednią ilość szalotki. przysmażyć na maśle, aż nabierze złotego koloru. przełożyć do garnka z kapustą. doprawić do smaku solą i brązowym cukrem.  zakwasić startą szarą renetą, a najlepiej sposobem Mamy - zielonym agrestem. nieco ostrzejszy efekt daje kilka kostek łodygi rabarbaru. oczywiście można wzmocnić efekt dodając kilka kropel soku z cytryny. całość dusić na małym ogniu jeszcze najwyżej dziesięć minut. w końcu posiekać pół pęczka świeżego koperku i wymieszać z całością. 

sałata "nie ma jak u mamy"

czyli gwarancja wspomnień z dzieciństwa.



bardzo świeża, jak najbardziej chrupiąca sałata cukrowa. ewentualnie dębowa.
ewentualnie obie.
ogórek.
rzodkiewka.
jajko.
kwaśna śmietana.
sok z cytryny.
sól.
brązowy cukier.
odrobina musztardy - opcjonalnie.



sałatę dokładnie umyć. osuszyć. podzielić na pojedyncze liście. ułożyć w naczyniu. dodać pokrojony w plastry lub słupki ogórek. dodać pokrojoną w plastry lub ćwiartki rzodkiewkę. jajko ugotować na twardo. zetrzeć na drobnej tarce lub rozdrobnić widelcem. zmieszać ze śmietaną. na jedno jajko wypada ok. trzech dużych łyżek stołowych śmietany. sos doprawić solą, cukrem i sokiem z cytryny -  do smaku. ewentualnie dodać jeszcze odrobinę gładkiej musztardy. sałatę przybrać sosem. 

koktajl dla Tymona

dwie szklanki truskawek
dwie trzecie szklanki miąższu z różowych grapefruitów
dwie szklanki maślanki
brązowy cukier

truskawki i miąższ grapefruitowy pozbawiony pestek i maślankę - zmiksować na gładką masę. dosłodzić brązowym cukrem - do smaku. schłodzić. podawać z kolorowymi kostkami lodu i słomką. dla Tymona - koniecznie c z a r n ą!



świetnie smakuje ze świeżo zmielonym pieprzem.

wtorek, 21 maja 2013

krem z łodygi rabarbaru

jak zwał tak zwał. punktem wyjścia był klasyczny owocowy curd angielski. no cóż, rabarbar nie jedno ma imię. było to tak. zaraz po przyjeździe mamy poszłyśmy na targ. kupiłam naręcze świeżych i lśniących łodyg rabarbaru. w domu obrałam je ze skórki, pokroiłam i ugotowałam na parze. łodyg było ok. 1,5 kilo. pokrojone ugotowałam na parze. przełożyłam do garnka. dodałam pół kostki masła oraz dwie trzecie szklanki cukru. garnek umieściłam na łaźni wodnej. kiedy wszystko się rozpuściło - zmiksowałam. osobno ubiłam mocno cztery jajka. cały czas mieszając wlałam do masy rabarbarowej. postawiłam garnek na bardzo małym ogniu i mieszałam, aż pojawiły się pierwsze bąbelki. ostudziłam. powstał gładki, gęsty, szarozielony krem pyszny sam w sobie, obłędny z jogurtem i truskawkami. podejrzewam, że będzie świetny z porzeczkami i malinami. oraz jako składnik owocowych koktajli. 



różowy wywar powstały podczas gotowania na parze schowałam do lodówki z myślą o lemoniadzie. ale potem przyszło mi do głowy, żeby z niego też przyrządzić deser. półtorej szklanki wywaru i sok z połowy cytryny wlałam do garnka. dodałam pół kostki masła i pół szklanki cukru. podgrzałam na małym ogniu, aż masło i cukier rozpuściły się, a całość nabrała konsystencji emulsji. Ubiłam trzy jaja dodając dwie łyżeczki mąki ziemniaczanej. energicznie mieszając wlałam ubite jajka do garnka. mieszałam na wolnym ogniu, do uzyskania gęstego, puszystego sosu. można nim polać tarty i naleśniki, lody albo świeże owoce. można zagęścić mieszając z mascarpone lub ricottą, albo jogurtem.





czwartek, 16 maja 2013

botwinka

nareszcie jest. doczekaliśmy się. młode pokrzywy, łąki po kolana, niezapominajki, bzy i botwinka. i dni gorące, które aż się proszą, żeby uraczyć się chłodnikiem.


pęczek botwinki
1,5 litra bulionu warzywnego
2 łyżki masła
sól
brązowy cukier - ewentualnie
kilka łyżek skoncentrowanego barszczu
sok z cytryny
co najmniej pół pęczka świeżego koperku
gęsta kwaśna śmietana 


botwinkę dokładnie umyć. buraczki obrać ze skórki. pokroić. na patelni rozpuścić masło i lekko podsmażyć pokrojoną botwinkę. zalać bulionem. zagotować. gotować krótko, tylko do momentu, aż buraczki będą miękkie, ale chrupiące. doprawić do smaku koncentratem, sokiem z cytryny i szczyptą soli. ewentualnie dodać też odrobinę brązowego cukru. zazwyczaj jednak nie jest to konieczne, bo świeża botwinka sama z siebie ma w sobie wystarczająco dużo słodyczy. zupę najlepiej zabielić śmietaną, ale można też jogurtem, maślanką, zsiadłym mlekiem. albo ich kombinacją. na koniec dodać drobno posiekany świeży koperek. 




podawać z jajkiem na twardo i kleksem śmietany lub jogurtu lub maślanki, e.t.c. warto tez dorzucić nieco pokrojonych ogórków małosolnych. albo starte na grubej tarce świeże ogórki i chrupiącą rzodkiewkę. doskonałym dodatkiem są blanszowane na maśle krewetki. a pikanterii dodadzą kapary lub marynowany zielony pieprz. a także ugotowana al dente zielona fasolka szparagowa... 



wielolistek...

wtorek, 14 maja 2013

tiramisu z rabarbarem i truskawkami

święto wiosny. urodziny M. oficjalne otwarcie dziupli własnej Tymona. wystarczająco dużo powodów, które należy uczcić nowym deserem! oto efekt przemyśleń nad truskawką i rabarbarem.





biszkopt

4 jaja
10 dag cukru-pudru
2 dag cukru
szczypta soli
8 dag mąki pszennej

żółtka oddzielić od białek. białka ubić na sztywną pianę. dodać zwykły cukier i ubijać jeszcze chwilę. żółtka utrzeć z cukrem pudrem, szczyptą soli i cukrem waniliowym na gładką, jasną masę. delikatnie wymieszać z ubitą pianą. następnie delikatnie wymieszać z dosypywaną stopniowo mąką. ciasto wylać do formy wyłożonej pergaminem lub wysmarowanej masłem i oprószonej mąką. piec w 180 stopniach od pół godziny do czterdziestu minut.

po ostudzeniu biszkopt ułożyć w naczyniu. uwaga! deser najlepiej od razu komponować w porcjach, używając mniejszych naczyń - kieliszków, szklanek, małych miseczek.

nasączyć

sok z cytryny
sok z limonki
brązowy cukier - do smaku
sok z kwiatów dzikiego bzu - opcjonalnie
woda

z powyższych składników przygotować niezbyt słodką lemoniadę. proporcje należy dobrać wedle własnych upodobań. w wersji nie dla dzieci można także dodać limoncello lub białe wino. nasączyć nią biszkopt zaczynając od brzegów ciasta.

krem

500 g mascarpone
trzy jaja
150 g  cukru

jaja ubić lekko z cukrem. umieścić naczynie na parze. ubijać dalej do uzyskania gęstej, puszystej masy. zajmuje to ok. 15-20 minut. zdjąć naczynie z pary i ubijać jeszcze przez chwilę. zmiksować serek mascarpone. stopniowo dodawać przestudzoną masę jajeczną. powstały krem wyłożyć na biszkopt. wstawić do lodówki.

rabarbar

kilo rabarbaru 
trzy czwarte szklanki cukru
sok z całej cytryny
pół kostki masła
3 jaja

obrany ze skórki, pokrojony rabarbar ugotować na parze. przełożyć do garnka. dodać cukier, sok cytrynowy i masło. garnek umieścić w większym z gotującą się wodą. kiedy masło i cukier się rozpuszczą zmiksować. przestudzić. osobno ubić jaja. energicznie mieszając wlewać je powoli do masy rabarbarowej. gotować na parze jeszcze przez chwilę. wystudzić. ostrożnie wyłożyć na wierzch kremu. najlepiej za pomocą łyżki.

wierzch deseru udekorować świeżymi truskawkami. malinami. białymi porzeczkami. owoce stanowią dopełnienie smaku dlatego też potrzeba ich dość dużo. na podane proporcje - minimum pół kilo.



podawać z lemoniadą z kwiatów bzu lub rabarbarową, białym winem, zieloną herbatą z dodatkiem trawy cytrynowej. albo mocną kawą.




"lotos hindostański"

...pewnego dnia ogrodnik przyniósł do pokoju wielką kryształową wazę, w której pływał liść nenufaru; na liściu leżał - długą, grubą łodygą zanurzony w wodzie - promienny, niebieski kwiat wielkości słonecznika.
- lotos hindostański! - zawołali państwo.
    nigdy nie widzieli takiego kwiatu; w dzień postawili go w blasku słonecznym, a wieczorem w jasnym świetle lampy. 
   każdy kto go widział, uważał, że jest niezwykły; powiedziała to nawet najwytworniejsza ze wszystkich młodych dam w kraju, księżniczka.(...) 
     państwo uważali to za zaszczyt, że mogą mogą ofiarować jej ten kwiat, i w ten sposób dostał się on do księżniczki na zamek. 
      państwo poszli do ogrodu, aby własnoręcznie zerwać kwiat tego samego gatunku, o ile by się taki znalazł, ale nie mogli go znaleźć. zawołali ogrodnika i spytali go, skąd wziął  błękitny lotos. 
- szukaliśmy na próżno - powiedzieli. - byliśmy w cieplarni i wszędzie w całym ogrodzie.
- nie, tam go nie ma - powiedział ogrodnik. - to tylko skromny kwiatek z warzywnego ogrodu. ale czyż nie piękny? wygląda jak niebieski kaktus, a jest to tylko kwiat karczocha.
- trzeba nam to było od razu powiedzieć! - zawołali państwo. - myśleliśmy, że to obcy, rzadki okaz. skompromitowałeś nas przed księżniczką. zobaczyła ten kwiat u nas, zachwycała się nim, nie znała go, a ona zna się na botanice; ta nauka nie ma jednak z pewnością nic wspólnego z jarzynami, jakże mogłeś, mój zacny Larsenie, przynieść taką roślinę do salonu? ośmieszyłeś nas.
      piękny, błękitny, wspaniały kwiat, przyniesiony z warzywnego ogrodu, usunięto z pańskiego mieszkania, gdzie nie wypadało mu przebywać; a nawet państwo tłumaczyli się przed księżniczką, że kwiat jest tylko kuchenną jarzyną, którą ogrodnik odważył się pokazać i że dostał już za to ostre napomnienie.
- to niesłuszne i niesprawiedliwe - oburzyła się księżniczka. - otworzył nam przecież oczy na ten wspaniały kwiat, na który my nie zwróciliśmy żadnej uwagi, odsłonił nam piękno tam, gdzieśmy go wcale nie szukali. dopóki kwitną karczochy, nadworny ogrodnik ma mi codziennie przynosić do mieszkania te kwiaty.
        (...)
        państwo powiedzieli ogrodnikowi, żeby znowu zerwał dla nich świeży, piękny kwiat karczocha. 
- w gruncie rzeczy jest bardzo ładny kwiat - mówili - niezwykle oryginalny. - i znowu chwalono ogrodnika.




zwykle jednak zanim karczoch zwyczajny (Cynara scolymus)  zakwitnie staje się niezwykłym przysmakiem. ugotowany w osolonej wodzie. podany z dowolnym sosem - majonezowym, holenderskim, muślinowym e.t.c. a kiedy pąki są jeszcze całkiem młode i niewinne - zapieczony pod beszamelem, nadziewany lub duszony z masłem, marynowany. musimy się zdecydować - zjadamy, czy czekamy na kwiat lotosu?

karczoch

zielony, jędrny i świeży pąk karczocha odciąć u nasady łodygi. odkroić dolne listki. pozostałe obciąć dookoła pozbawiając zdrewniałych części. odciąć też jego czubek. ugotować wrzucając go do gotującej się osolonej wody na 6-10 minut - stosownie do jego wielkości.

sos na raz

trzy żółtka
szczypta soli
ok. łyżki soku z cytryny
pół kostki masła
szczypta gałki muszkatołowej

masło sklarować: rozpuścić i oczyścić z szumowiny. odstawić. żółtka ubijać na łaźni wodnej. pilnować aby woda jedynie parowała, jeśli wrze można zestawić garnek z ognia. kiedy zgęstnieją i staną się puszyste doprawić solą i cytryną. cały czas ubijając na parze dodawać stopniowo sklarowane masło. ubijać do uzyskania gładkiego, puszystego sosu.

sos na dwa

na patelni rozgrzać 2-3 łyżki oliwy extra virgin z dwoma łyżkami masła. dodać przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i sok z cytryny. szczyptę soli. listki świeżego tymianku.

sos na trzy

trzy czwarte szklanki gęstego jogurtu - najlepiej typu bałkańskiego
sól gruboziarnista
łyżeczka musztardy
łyżeczka miodu
łyżeczka lub dwie soku z cytryny
dwie łyżki mielonych orzechów włoskich

jogurt wymieszać z pozostałymi składnikami. solą doprawić do smaku. miód można zastąpić brązowym cukrem. proporcje jak zwykle - modyfikować przez skosztowanie.


- wszystko, co robi ten Larsen, zostaje rozgłoszone po świecie - mówili państwo. - to szczęśliwy człowiek. możemy być nieomal dumni, że go mamy.
      ale wcale nie byli dumni. czuli, że mimo wszystko oni byli państwem i mogli przecież odprawić Larsena; ale nie czynili tego, bo byli dobrymi ludźmi, a tyle tego rodzaju dobrych ludzi istnieje na świecie. to jest bardzo pocieszające dla wszystkich Larsenów.
       oto jest opowiadanie o ogrodniku i jego chlebodawcach.
       teraz możesz się nad nim zastanowić.

Jan Chrystian Andersen, fragmenty opowiadania Ogrodnik i jego chlebodawcy,
z tomu: Baśnie, Warszawa 1979;
tłum.: S. Beylin i St. Sawicki

niedziela, 12 maja 2013

lemoniada z rabarbaru

z ugotowanego na parze rabarbaru powstaje klarowny wywar o pięknym różowym odcieniu. można go dosłodzić zgodnie z upodobaniami najlepiej brązowym cukrem albo miodem. podać z kostkami lodu. cząstkami limonki. listkami melisy. w ten sposób powstanie fantastyczna, orzeźwiająca lemoniada. można do niej wrzucić zamrożone maliny lub zalać nią pokrojone w cząstki dojrzałe truskawki. lub zmieszać z półwytrawnym, białym winem.




na zdrowie!

tarata z rabarbarem


dotychczasowe przepisy okazywały się zwykle zbyt słodkie. a rabarbar tracił swój piękny, zielonkawy koloryt. postanowiłam więc spróbować po swojemu...



kruche ciasto (forma 25 cm.)

pół kostki masła
ok. 2 szklanki mąki z niewielkim dodatkiem mąki krupczatki
szczypta soli
trzy łyżki cukru-pudru
skórka otarta z jednej cytryny
dwa żółtka 

masło posiekać nożem. dodać mąkę, cukier, skórkę cytrynową i żółtka - najlepiej ugotowanych i startych. zagnieść ciasto. odłożyć do lodówki na ok. 20 minut. potem rozwałkować na ok. pół centymetra, nawinąć na wałek i przenieść na formę. nakłuć widelcem. wstawić do nagrzanego piekarnika. upiec.

rabarbar

kilo rabarbaru
szklanka cukru
sok z 1,5 cytryny
pół kostki masła
4 jaja

rabarbar obrać ze skórki. pokroić. ugotować na parze - gotować jak najkrócej, najwyżej dziesięć minut. (z wywaru, który zbierze się w garnku z wodą można zrobić lemoniadę). przełożyć do garnka, który umieścić w większym z gotującą się wodą. dodać cukier. dodać sok z cytryny. dodać masło. kiedy wszystko się rozpuści zmiksować na gładką masę. osobno ubić jaja. energicznie mieszając wlać do masy z rabarbaru i gotować jeszcze chwilę na parze, cały czas mieszając. wylać na świeżo upieczony, gorący spód. wstawić do piekarnika nagrzanego do 150 stopni. po ok 10-15 minutach zwiększyć temperaturę do 180. po kolejnych 10 - wyłączyć. pozostawić tartę do ostudzenia. dla podkreślenia smaku i koloru - przybrać świeżym zielonym agrestem lub czerwonymi porzeczkami.

ewentualnie beza

szklanka białek
1,5 szklanki cukru
sok z jednej cytryny

białka ubić na sztywną pianę. ubijając wsypywać cukier. ubijać, aż masa stanie się gęsta i ciągnąca. na koniec cały czas ubijając dodać sok z cytryny. wyłożyć na wierzch tarty. ponieważ piana bardzo rośnie należy wyłożyć ją na środku tarty pozostawiając ok. 2 cm. margines od jej brzegu. (no, chyba, że pieczemy w tortownicy o wysokiej burcie. wtedy nie trzeba się przejmować). wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 5 minut. potem zmniejszyć temperaturę do 150 i pozostawić na kolejne 15 minut.  ostatnie 10-15 minut piec w temperaturze 100 stopni. nie wyjmować z piekarnika przed wystudzeniem.



czwartek, 9 maja 2013

ciasto z rabarbarem

trzeba się spieszyć, póki jeszcze jest świeży i naprawdę soczysty. rabarbar otwiera cudowny sezon na ciasta z owocami. przepis jest uniwersalny. po zielono-różowych łodygach przyjdzie czas na agrest i porzeczki. potem  wiśnie. maliny. jagody. morele i śliwki. jeżyny. mogą być jabłka i gruszki. i tak aż do późnej jesieni.

   
ciasto

250 dag masła w temperaturze pokojowej
25 dag mąki pszennej
20 dag cukru pudru
8 jajek - jeśli są bardzo duże, wystarczy siedem
skórka otarta z jednej cytryny
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

masło (lub margarynę) utrzeć na pianę, dodać cukier i nadal ucierać. dodawać po jednym żółtku. na koniec utrzeć wszystko z mąką na gładką, spójną i puszystą masę. osobno ubić białka ze szczyptą soli. do ubitej na sztywno piany dodawać po łyżce masy. delikatnie mieszać, aż całość się połączy. ciasto wylać do formy wyłożonej pergaminem albo wysmarowanej masłem i oprószonej mąką. 

rabarbaru na taką proporcję potrzeba sporo

najlepiej wiązkę, która daje się objąć jedynie dwoma dłońmi. rabarbar umyć. obrać ze skórki. pokroić na kawałki grubości 1-1,5 cm. wysypać równomiernie na wierzch ciasta. 

formę z ciastem wstawić do nagrzanego piekarnika. piec w 180 stopniach od pół godziny do czterdziestu minut.



po ostudzeniu koniecznie posypać cukrem pudrem. najlepiej z dodatkiem prawdziwej wanilii.






wtorek, 7 maja 2013

sos! dla łososia

lekkie drugie danie. pamiętam rozczarowanie, kiedy pani od zpt (pamięta jeszcze ktoś, co to było?) wyszydziła moje różowe kwiaty wyhaftowane na żółtej serwetce. ciekawe co by powiedziała na łososia skąpanego w sosie holenderskim... 

łosoś

filet lub dzwonka 
marchewka
pietruszka
seler
por

umyte, obrane ze skórki warzywa wrzucić do garnka z wodą. na garnku umieścić nakładkę do gotowania na parze. włożyć do niej opłukaną, delikatnie osoloną solą morską rybę. gotować bardzo krótko - w zależności od wielkości ryby, do momentu aż nie będzie surowa.

sos dla łososia

3 żółtka
większe pół kostki masła w temperaturze pokojowej
ok. dwie łyżki białego wytrawnego wina
szczypta soli
szczypta brązowego cukru
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta białego pieprzu

masło pokroić w niewielkie kostki. żółtka ubijać w garnku. garnek umieścić w nieco większym z parującą wodą - po doprowadzeniu do wrzenia zmniejszyć lub wyłączyć ogień, aby woda nie gotowała się, a jedynie parowała. kiedy żółtka wyraźnie zgęstnieją dodać wino, sól i pieprz. ubijać, a kiedy wyraźnie zwiększą objętość dodawać po jednej kostce masła, w miarę jak będą łączyć się z sosem. na koniec doprawić jeszcze bardzo niewielką ilością brązowego cukru i gałki muszkatołowej - do smaku. 

garnirować koperkiem lub pietruszką i szczyptą parmezanu. albo wiórkami masła koperkowego. 

podawać wraz z ugotowanymi na zielono brokułami, szparagami lub na szpinaku uduszonym lekko z masłem i czosnkiem. do tego białe wino. wytrawne. dla kobiet w ciąży - odpowiednio rozwodniony szprycer. 


poniedziałek, 6 maja 2013

zupa serowa dwa

tym razem chciałam, żeby była nieco bardziej wytrawna. i bardziej biała.

dwa pory - tym razem tylko białe części (zielone pióropusze można wykorzystać do tarty)
średniej wielkości seler
dwie cebule
trzy pietruszki
kalarepa albo dwie
20 dag gorgonzoli
łyżka masła
łyżka mąki
1/3 szklanki białego wytrawnego wina
bulion warzywny 0,75 litra - około
sól
tymianek
rozmaryn
estragon


warzywa obrać ze skórki, dokładnie umyć pokroić. rozgrzać oliwę. warzywa bardzo ostrożnie podsmażyć - pory i cebulę zeszklić, a seler, kalarepę i pietruszkę bardzo nieznacznie skarmelizować - chodzi o kolor! w garnku rozpuścić masło i razem z mąką przygotować jasną zasmażkę. dodać warzywa i zmiksować wszystko na bardzo gładką masę. dodać wino. dodać ser i mieszać, aż się rozpuści. doprawić do smaku sola, tymiankiem, rozmarynem, estragonem. zagotować. aby zupa była idealnie gładka i kremowa - przecedzić przez gęste sito. 

podawać z miękkimi, pozbawionymi włókien kawałkami białych szparagów, bitą śmietaną bez cukru i ciasteczkami serowymi. doskonale też podać do niej podać soczyste i słodkie różowe winogrona. może z powodzeniem wystarczy wówczas za sycący obiad lub lunch. 





zupa serowa raz

średniej wielkości por
dwie marchewki
trzy pietruszki
niewielka cebula
dwie-trzy łyżki oliwy
łyżka masła
łyżka mąki
gorgonzola ok. 15 dag
sól
bulion warzywny ok. 0,5 litra
kminek
tymianek
rozmaryn


warzywa obrać, umyć, pokroić. rozgrzać oliwę. przysmażyć. dolać wody - udusić. w garnku o dużym dnie roztopić masło. wsypać mąkę i przygotować biała zasmażkę. rozprowadzić bulionem. dodać uduszone warzywa. zmiksować. cały czas podgrzewając dodać pokrojoną w kawałki gorgonzolę. mieszać, aż się rozpuści. zagotować. dodać kminek. tymianek. rozmaryn. ewentualnie doprawić solą do smaku. jeśli jest zbyt gęsta dodać nieco więcej bulionu. można przecedzić.

podawać gorącą z pieczywem czosnkowym. albo pumperniklem posmarowanym marmoladą pomarańczową. uwaga! bardzo sycąca.