Strony

wtorek, 9 grudnia 2014

barszcz

każdy ma swój. ja zaczynam od kiszenia. obieram piękne buraki, kroję na ćwiartki albo w plastry. wrzucam do naczynia razem z ząbkami czosnku, liśćmi laurowymi i zielem bobkowym. zalewam przegotowaną, osoloną wodą. na litr wody daję łyżeczkę soli. wrzucam kawałek czerstwego, razowego chleba. po tygodniu jest zazwyczaj gotowy. przetrzymany dłużej lubi zgorzknieć, więc można go po tym czasie odcedzić przez szmatkę i nie zużywać od razu tylko przelać do butelki. zakiszone buraki można ponownie zalać solanką.




potem nastawiam wywar z włoszczyzny: marchewki, selera, pietruszki, porów i przyrumienionej cebuli. osobno gotuję susz buraczany. odcedzone mieszam razem, dodaję zakiszony barszcztaki barszcz doprawiam solą, całymi ziarnami pieprzu, ząbkiem lub kilkoma czosnku, liściem laurowym, zielem bobkowym i grzybkiem prawdziwkiem - jeśli mam szczęście i go mam. do wigilijnego wrzucam jeszcze jeden lub dwa goździki. całość podgrzewam powolutku, bo nie wolno go zagotować. na koniec wrzucam do garnka obraną ze skórki szarą renetę - w całości. dobrze dać mu jedną noc do namysłu. wtedy nabiera mocy i smaku.
 
jest wspaniały, jeśli wrzucimy do nie go kilka suszonych śliwek. zwłaszcza takich wędzonych.

podawać z uszkami, pasztecikami, kapuśniaczkami albo paluszkami z ciasta francuskiego. albo popijać na rozgrzewkę. można go zabrać na spacer - w termosie albo kubku termicznym.