Strony

poniedziałek, 27 maja 2013

dzikie udo

nawet jeśli kiedyś przestanę jeść mięso i tak nie zmienię zdania. dziczyzna jest najlepsza. sposób pozyskiwania dzikiego mięsa też uważam za lepszy w porównaniu z jakością życia i śmierci zwierząt hodowlanych. 


2 kilo mięsa z dzika
dwie marchewki
dwie pietruszki
niewielki seler
mały por
dwie cebule
pięć ząbków czosnku
dwa lub trzy listki laurowe
dwie łyżeczki ziaren kolendry
pieprz
sól gruboziarnista
pół szklanki wytrawnego czerwonego wina
dwie łyżki masła

mięso natrzeć solą i pieprzem. obsypać kolendrą. można je piec w gęsiarce, ale zdecydowanie wolę rękaw do pieczenia. pieczone w nim mięso jest dużo bardziej soczyste. a zatem: mięso do rękawa. ale przedtem: na rozgrzanej patelni rozpuścić masło i dokładni obsmażyć mięso ze wszystkich stron. kiedy się przyrumieni, mamy pewność, że zachowa w sobie cały smak, aromat i soki. warzywa obrać ze skórki, przekroić na pół i wrzucić do mięsa razem z listkami laurowymi i ząbkami czosnku. na patelnię ze smażenia mięsa wlać wino i zamieszać, aby wykorzystać przyrumieniony sos powstały podczas smażenia. wszystko to wlać do pieczeni. piec przez godzinę w 140 stopniach. następne dwie godziny w 150. pod koniec pieczenia rozciąć rękaw i zwiększyć temperaturę do 180 - na około dziesięć minut, żeby się ładnie przyrumieniło.

upieczone mięso pokroić w plastry. przełożyć do garnka. upieczone warzywa zmiksować i zagęścić nimi sos.
ostatnie wydanie dzikiego uda udało się świetnie dzięki towarzystwu gnocchi, ale świetnie smakuje z kaszą wszelaką. i wtedy Tymon do obiadu musi koniecznie przypasać miecz, albo przynajmniej sztylet. bo w końcu prawdziwie rycerski to obiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz