Strony

niedziela, 3 lutego 2013

mrożony nugat

zainspirowany opowiadaniem Agnieszki o pewnym deserze... podobno smakuje zupełnie inaczej niż jej wspomnienie, ale i tak jest grzechu warty. poza tym pomaga pozbyć się kolekcji białek pozostałych po ciastach drożdżowych i kruchych. dla mnie to wspomnienie prawdziwego nugatu z czasów, kiedy miałam jeszcze czas aby go wyrabiać...


nugat

szklanka białek
szklanka cukru
dwie łyżki prawdziwego miodu
sok z połowy cytryny
prażone migdały, orzechy i/lub bakalie

białka ubić na sztywną pianę. powoli dosypywać cukier nadal ubijając. następnie dodać rozpuszczony miód i dalej ubijać. na koniec dodać sok z cytryny. naczynie przełożyć do większego z gotującą się wodą i ubijać dalej na parze przez minimum 20 minut, aż białka staną się gęste i lekko ciągnące. oczywiście im dłużej ubijane tym lepsze. zdjąć z pary, ubijać jeszcze kilka minut, dodać prażone orzechy laskowe i migdały, skórkę pomarańczową ewentualnie inne bakalie.

można też potraktować masę jako bazę dla owoców - malin, truskawek, porzeczek lub sosu cytrynowego typu lemon curd. owoce można też dodać w formie przecieru - dobrze jest wówczas nie mieszać obu składników zbyt dokładnie, tak aby w nugacie utworzyły się wyraźnie nitki sorbetu. tak, czy inaczej nugat przełożyć do pojemnika i zamrozić.
                                                    


p.s. aha, jeszcze jedno - można zamrozić bezy przełożone nugatem i podać jako torcik lodowy. przed podaniem - posypać świeżymi malinami albo porzeczkami - najlepiej białymi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz