Strony

sobota, 11 maja 2019

no, to mamy pasztet...

Ewa zawsze potrafi mnie zainspirować.
tym razem -- pasztet z selera.
w dodatku z certyfikatem jakości Pana Kierownika.
żaden feler.
tylko seler!



no, to mamy pasztet:

duży seler
pięć łyżek prażonych płatków jaglanych lub pół szklanki kaszy jaglanej ugotowanej w szklance osolonej wody
ok. 4 - 5 łyżek hummusu
mały por lub średni por
garść łuskanych ziaren słonecznika
oliwa
sól
pieprz gałka muszkatołowa
tandori masala

tak, Panie Kierowniku - nie ukrywam, że może być także garść zielonego groszku

albo też -- drobno pokrojone suszone pomidory

seler obrać ze skórki, pokroić na średnie kawałki. w garnku o grubym dnie rozgrzać trochę oliwy. seler lekko obsmażyć, następnie przykryć, zmniejszyć ogień i dusić do miękkości. seler powinien być tak miękki, aby dało się go zmiksować. zmiksować. wymieszać dokładnie z kaszą jaglaną lub płatkami i hummusem. doprawić

por naciąć wzdłuż na krzyż i dokładnie umyć. pokroić. zeszklić na oliwie. wymieszać z masą selerową. 

nasiona słonecznika lekko uprażyć na patelni. dodać do masy selerowej.

żaroodporne naczynie wysmarować cienko oliwą. wyłożyć masę. wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C. piec około pół godziny - aż pojawi się lekko złota skórka na powierzchni z ciasto zacznie odstawać od ścianek naczynia. pozostawić do wystygnięcia.

przechowywać w lodówce - można mrozić. 

podawać na zimno z chlebem albo bez. 

ps. pasztet można zapiec w kruchym cieście -- patrz: pasztet grzybowy

niedziela, 10 marca 2019

pavlova. męski tort.

tyle słodyczy potrafią znieść tylko prawdziwi twardziele. wygrał Tymon. ale reszta też dała radę. poza M., który kategorycznie odmówił udziału. każdy świętuje po swojemu. tak czy inaczej -- słodkiego, miłego..., panowie!





210 ml białek
szczypta soli
35 dag cukru
1,5 łyżki soku z cytryny
płaska łyżka mąki ziemniaczanej




białka muszą być w temperaturze pokojowej. ubić je na pianę. następnie stopniowo dodawać cukier ubijać aż całkiem się rozpuści. pod koniec dodać sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną. dokładnie wymieszać. wułożyć całość na papier do piczenia i uformować łyżką lub szpachelką okrągły kształt.

wstawić do piekarnika nagrzanego do 120 stopni i piec przez pół godziny. potem zmniejszyć temperaturę do 100 stopni i piec kolejne dwie godziny. wystudzić w uchylonym piekarniku. 




podawać z bitą śmietaną (bez cukru!) i świeżymi owocami. albo z lemon curd. albo owocową frużeliną -- bez cukru! (na zdjęciu). dodatki powinny być kwaskowate i wyraziste, aby przełamać bezwzględną słodycz bezy.