dawniej notowałam te wszystkie przepisy gdzie popadnie. ostatnio za mną chodził taki jeden. szczególnie, że w zamrażalniku drzemie zapas zeszłorocznych orzechów ze starego sadu w Spytkowicach. a ponieważ przeszukiwaliśmy wraz z Tymonem stary kufer z p i r a c k i m s k a r b e m, udało mi się go odnaleźć. przypomina chłodną sień w Gorzkowie, gdzie chłodziły się przed podaniem desery ciotki.
torcik - blaty
20 dag mąki pszennej
20 dag cukru
20 dag włoskich orzechów mielonych
20 dag masła
ciasto wymieszać na gładką masę. wychodzi dość spójna, nieco tylko wolniejsza niż przeciętne kruche.należy ją rozsmarować na grubość najwyżej pół cm. najlepiej wyłożyć tortownicę papierem do pieczenia. blaty upiec na złoty kolor w temp. 180 stopni. ciasto piecze się 15-20 min.
polecam zastosowanie dwóch mniejszych tortownic - można wtedy upiec dwa blaty na raz. poza tym z tortownic o mniejszej średnicy wychodzi więcej blatów, dzięki czemu torcik jest wysoki i zyskuje na elegancji. taki przedwojenny, uroczy pan, który zna się na dobrych proporcjach.
torcik - krem
1,5 szklanki kwaśnej, gęstej śmietany 18 lub 22%
15 dag cukru pudru
15 dag włoskich posiekanych orzechów
śmietanę wymieszać z cukrem pudrem. można dodać prawdziwej wanilii lub cukru z prawdziwą wanilią. orzechy włoskie posiekać za pomocą ostrego noża, dość drobno. dodać do śmietany. kruche blaty układać w tortownicy przekładając śmietanową masą. gotowy torcik wstawić do lodówki i pozostawić na co najmniej 12 godzin. w tym czasie stanie się spójny, blaty nabiorą wilgotności dzięki śmietanie a całość zamieni się w pyszną, orzechową pomadkę. wtedy też można wykończyć go za pomocą masy śmietanowej (jeśli nie została z przełożenia, można naprędce ukręcić trochę nowej), ubrać orzechami, wiórkami skórki cytrynowej lub konfiturą. doskonale smakuje polany cytrynowym lukrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz