miałam wątpliwości. nadal je mam. kruchy blondyn z ostatniej relacji Marty Gessler okazał się tak naprawdę stuprocentową blondynką. oczywiście ucieszyłam się, że jednak jest sposób na białą wersję brownie. (ciekawe, że wszystkie te ciasta noszą zwykle niepoprawne politycznie nazwy). próbowałam ją kiedyś sama opracować, ale myślałam zbyt schematycznie i wyszedł jedynie spektakularny zakalec. (swoją drogą przydał się później jako świetny dodatek do cwibaka). ciasto na bazie białej czekolady wyszło zgodnie z przewidywaniami zabójczo słodkie. jakościowo przypomina raczej mazurek. dlatego dobrze pasuje do niego cytrynowy lukier. bardzo cytrynowy. który jednak nie zmienia faktu, że ciasto jest bardzo niebezpieczne. prawdopodobnie więc nie będę go wypiekać zbyt często. przepis z WO oczywiście odrobinę zmodyfikowałam i to raczej przez nieuwagę, ale ciasto się udało więc... tym razem dodałam morele i migdały. myślę, że dobrą kombinacją będą świeże morele ułożone na wierzchu. albo czerwone porzeczki. jeśli komuś potrzeba dużo słodyczy - zdecydowanie polecam. w przeciwnym wypadku - zdecydowanie odradzam.
150 g mąki
250 g cukru
dwie łyżki wody
dwa jajka
tabliczka białej czekolady
dwie trzecie kostki masła
50 dag suszonych moreli
50 dag migdałów
szczypta soli
czekoladę pokroić dość drobno. morele pokroić w paski. migdały grubo posiekać. wysypać na patelnię i lekko uprażyć. uwaga: migdałów nie obierać ze skórki - dzięki temu zachowają bardzo w tym wypadku pożądaną goryczkę. w garnku rozpuścić masło, dodać cukier i wodę, mieszać, aż powstanie jednolita, karmelowa emulsja. przestudzić. jajka ubić. wymieszać z ze słodką emulsją. dodać mąkę. utrzeć na bardzo gładką masę. dodać bakalie i czekoladę. wylać na formę wyłożoną pergaminem. piec w 180 stopniach ok. 30 minut. kroić dopiero po ostudzeniu.
można polukrować kwaśnym lukrem.
następnym razem: przed upieczeniem ułożyć na cieście świeże morele, albo czerwone porzeczki, albo morele posypane porzeczkami - nie dodawać wówczas suszonych owoców, tylko migdały. albo ubrać świeżymi owocami już po lukrowaniu. i przede wszystkim dodać skórkę cytrynową!
albo. gdyby dodać grubo utłuczonego pieprzu, lub pieprzu cytrynowego - może wtedy, ewentualnie, wyszedłby jakiś David Bowie...
c.d. być może nastąpi. chociaż M. z pewnością nie będzie mnie namawiał. zdecydowanie woli brownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz