od Agnieszki i Maciusia dostałam kiedyś pudełko. w pudełku były dwa słoiki i jeszcze jedno pudełko. i mały woreczek rodzynek sułtańskich. w jednym słoiku był dżem truskawkowy. w drugim słoiku była gęsta słodka śmietanka - clotted cream. w pudełku sypki proszek. należało zalać go ciepłym mlekiem, dodać rodzynki i upiec sodowe bułeczki. serwowane zwykle do angielskiej five o'clock. a ten konkretny zestaw tworzył typowe dla Devonshire cream tea.
od tamtej pory co jakiś czas biorę się do pieczenia sconesów. niezbyt często, bo potem podjadam... ale w związku ze smażeniem dżemu truskawkowego, oraz konsekwentnie deszczową sobotą okazały się wielce pożądane. przepis jest wypadkową kilku innych, których próbowałam. osobiście nie dodaję rodzynek ale można je dodać jeśli ktoś lubi. można też zastąpić je żurawiną albo kandyzowanymi wiśniami. niejaki Jamie Oliver namacza suszone owoce w soku pomarańczowym, zanim doda je do ciasta.
co do clotted cream nie próbowałam nawet odnaleźć jej w polskich sklepach. podejrzewam, że można ją dostać w bardziej ekskluzywnych delikatesach typu Alma. w smaku najbardziej przypomina maskarpone - tyle, że ma trochę inną konsystencję. z premedytacją profanuję ten składnik cream tea ulubionym serkiem śmietankowym. i też się zajadam. (swoją drogą nie pijam również herbaty ze śmietanką. w związku z czym honorowym obywatelem hrabstwa Devon pewnie nie zostanę...)
scones
trzy szklanki mąki
jedna czwarta szklanki cukru - najlepiej brązowego
cukier waniliowy
jajko
dwie trzecie kostki masła
szczypta soli
jajko
dwie płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
jedna trzecia łyżeczki sody
pół szklanki maślanki
do miski wsypać mąkę, cukier, sól proszek do pieczenia i sodę. dodać masło. palcami wymieszać wszystkie składniki. powinny powstać dosyć suche grudki. w drogiej misce ubić lekko jajko z maślanką. dodać do "suchej" części. szybko zagnieć dosyć wolne, miękkie ciasto. jeśli zbytnio klei się do rąk dodać jeszcze nieco mąki. ciasto albo uformować w średniej grubości wałki, które ciąć na równe porcje i formować okrągłe babeczki, albo rozwałkować na grubość około dwóch centymetrów i wykrawać babeczki foremką. układać na blasze wyłożonej pergaminem. (można też upiec je w foremkach na muffiny). piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni. około piętnastu minut. aż się zarumienią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz