wspomnienie książki Pani Monatowej i potrzeba wysprzątania resztek z lodówki po świątecznym szaleństwie.masa orzechowa została mi z przekładańca, płatki róży ucierane z cukrem z tortu makowego. tak się plecie...
ciasto drożdżowe
cztery żółtka i jajko
ok. 5-7 dag cukru
szczypta soli
pięć dag drożdży rozczynionych z dwoma łyżeczkami cukru
ok. dwie szklanki mleka - lekko podgrzanego (ale na wszelki wypadek lepiej mieć trochę więcej gdyby ciasto okazało się zbyt gęste)
8 dag masła (ew. margaryny)
mąki ok pół kilo - ale tak na prawdę "ile potrzeba"
klasycznie: z części mąki rozrobionej z ciepłym mlekiem wlać drożdże, kiedy "się ruszy" dodać żółtka ubite na biało z cukrem, mąki tyle, żeby powstało ciasto do wyrobienia, po jakimć czasie dolać stopione masło. wyrabiać, aż będzie gładkie, odchodzące od dłoni i ścianki naczynia. podobnie jak w przekładańcu nie może być zbyt wolne, aby uniosło nadzienie. zostawić do wyrośnięcia.
ciasto rozwałkować na grubość ok. cm. ułożyć w regularnych, dość sporych odstępach szlaki orzechów i róży. pomiędzy nimi ciasto przeciąć i z każdego uformować wałek, oblepiając nadzienie ciastem. wszstkie wałki zaplatać w klasyczne warkocze lub w chałki. zostawić do wyrośnięcia, posmarować roztrzepanym białkiem. pięć najpierw przez 10 min. w 100 stopniach, potem zwiększyć temperaturę do 150, po kolejnych 15 min. do 180. Kiedy się wyzłoci sprawdzić patyczkiem czy nie jest surowe.
najbardziej smakuje mi ze śledziem w oleju...
najbardziej smakuje mi ze śledziem w oleju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz