miałam pewnie trzy lata. a może cztery. Jerzy przygotowywał coś niezwykłego. siedział na niskim stołeczku więc mogłam swobodnie przyglądać się jak uciera w makutrze kolorowe masy. w tamtych czasach, żeby zrobić tort kanapkowy niektóre składniki trzeba było kupić w Pewexie, albo dostać w paczce z zagranicy, albo ruszyć głową i znaleźć dostępne substytuty. dzisiaj nic już nam nie stoi na przeszkodzie.
ciasto
5 dag drożdży
dwie szklanki mleka
10 dag cukru
ok pół kg mąki pszennej
jajko i cztery żółtka
10 dag stopionego masła
szczypta soli
10 dag rodzynek
drożdże pokruszyć, zasypać dwoma łyżkami cukru. w makutrze rozetrzeć 3-4 łyżki mąki z lekko podgrzanym mlekiem, aby uzyskać masę konsystencji rzadkiej śmietany. drożdże rozetrzeć z cukrem a gdy staną się płynne wlać do makutry, lekko wymieszać i odstawić zaczyn do ciepłego miejsca, aby wyrósł. utrzeć jajko i żółtka z pozostałym cukrem i solą na gładką, białą masę. kiedy zaczyn podrośnie, albo jak pisano dawniej "się ruszy" dodać do niego utarte żółtka i mąkę. mąki lepiej nie dodawać w całości, tylko zarobić wolne ciasto a potem stopniowo dosypywać resztę, aby nie było zbyt rzadkie ani zbyt zbite. kiedy stanie się dość gładkie dodać stopione masło i wyrabiać dalej, aż zacznie odchodzić od ręki i ścianek makutry. pod koniec wyrabiania dodać sparzone rodzynki oprószone mąką. odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, przykryte czystą ściereczką. kiedy zwiększy objętość o 100%, przełożyć do tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej mąką. z tej proporcji piekę ciasto w dwóch małych tortownicach o średnicy 21 cm. (oczywiście nie muszą to być tortownice, ostatecznie nie każdy tort jest okrągły). pozwolić ciastu wyrosnąć raz jeszcze, wstawić na 10 min. do piekarnika nagrzanego do temp. 110 stopni, potem zwiększyć temperaturę do 150 i piec ok. 15 minut, w końcu piec następne 15 min. w 180 stopniach. sprawdzić patyczkiem, jeśli jest suchy wyłączyć piekarnik, otworzyć i pozwolić ciastu ostygnąć.
masa - baza
pięć serków kanapkowych o smaku śmietankowym (opakowanie 200 gram)
kwaśna śmietana
jogurt bałkański
skórka z jednej cytryny
sok z pół cytryny
oliwa
serki wymieszać mikserem lub w malakserze, razem z oliwą - ok 3 łyżek, śmietaną - ok. 3 łyżek i jogurtem - ok. trzech łyżek. śmietanę można zastąpić samym jogurtem. dodać skórkę i sok z cytryny. powinna powstać gładka, zachowująca kształt ale puszysta masa, z której powstaną masy o różnym smaku. możliwości są tutaj nieograniczone. jak zwykle wszystko zależy od upodobań, pomysłu i poczucia humoru. ostateczny smak zależy też od użytego serka - można użyć białego twarożku, albo serka typu Philadelfia, albo ulubionego do kanapek.
masa różowa - baza zmieszana z tartą rzodkiewką, albo odrobiną koncentratu buraczanego, tartym ogórkirm konserwowym i koperkiem
masa żółta - baza zmieszana z żółtkami, musztardą Dijon i szczyptą kurkumy - lub jeśli ktoś lubi i używa - szafranu
masa zielona - baza zmieszana z serkiem typu lazur oraz z pieprzem, inna opcja to baza utarta z dużą ilością rzeżuchy
masa łososiowa - baza zmieszana z pastą z łososia lub pokrojonym drobno wędzonym łososiem, sokiem z cytryny i posiekanym koperkiem
i tak dalej...
drożdżowe blaty przekroić poziomo na cieńsze i przekładać na przemian wszystkimi masami. ostateczny smak nadaje przybranie, dlatego można zrobić mniejsze torty, które różnie wykończymy. tort kanapkowy, jak każdy inny najlepszy jest na drugi dzień po przełożeniu. dlatego najlepiej przełożyć i wstawić do lodówki, a przybrać przed podaniem.
wedle uznania:
anchois, oliwki, kapary, marynowany zielony pieprz, korniszony, marynowane cebulki, marynowane grzybki, papryka w occie, gruszki w occie, jaja przepiórcze, wędzony łosoś, szynka, salami, awokado, pomidorki cherry albo truskawkowe, świeży ogórek, rzodkiewka...
i tak dalej. bawcie się dobrze!
p.s. nie liczcie na to, że tort będzie lekko strawny... cóż, żołądek to może jednak czasem San Francisco...
p. s. 1 za to jeśli zdarzy się, że tort nie zostanie zjedzony w całości - na drugi dzień nie trzeba się martwić o kanapki.
p.s. nie liczcie na to, że tort będzie lekko strawny... cóż, żołądek to może jednak czasem San Francisco...
p. s. 1 za to jeśli zdarzy się, że tort nie zostanie zjedzony w całości - na drugi dzień nie trzeba się martwić o kanapki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz