Strony
środa, 6 maja 2020
carpe diem i rób makaron! chwalcie ląki umajone.
wesoły i pyszny.
dwukolorowy makaron na wiosnę i nie tylko.
wreszcie pada.
kaczeńce się ucieszą.
ja też się cieszę.
a kiedy się cieszę, robię makaron.
makaron zielony -- z roszponką i chlorofilem.
makaron żółty -- klasyka, z kurkumą.
niedziela, 3 maja 2020
torcik mrożony a la parfait.
biszkopt
nie będę ukrywać, że deser właściwie wykonał mój syn. biały biszkopt którego użyliśmy okazał się za słodki. następnym razem zrobimy klasyczny biszkopt. ale tak naprawdę można kombinować i zastąpić go np. migdałową bezą.
parfait (proporcje na małą tortownicę -- ok. 20 cm.)
4 żółtka
4 łyżki cukru
miąższ z pół laski wanilii lub 1/3 łyżeczki suszonej wanilii lub płaska łyżka cukru z prawdziwą wanilią
200 ml słodkiej śmietanki kremówki
nuta malinowo-cytrynowa
1/3 szklanki soku z cytryny
1/3 szklanki domowego soku z malin cioci Marysi (najlepszy!)
łyżka cukru
łyżka masła
łyżeczka mąki ziemniaczanej
sok z cytryny wymieszać z sokiem malinowym. przelać do garnka. dodać cukier i maso, podgrzewać mieszając, do momentu uzyskania jednolitej emulsji. dodać mąkę ziemniaczaną rozczynioną dwoma łyżkami zimnej wody. zagotować. odstawić do wystygnięcia.
żółtka z cukrem i wanilią ubić na gładką masę - najlepiej w metalowej misce. kiedy żółtka połączą się z cukrem, miskę umieścić w garnku z lekko gotującą się wodą. ubijać na parze przez 15 minut. odstawić. kiedy wystygną, ubić bitą śmietanę. delikatnie połączyć śmietanę z ubitymi żółtkami. połowę emulsji owocowej dodawać do masy, mieszając niedokładnie, żeby w waniliowym parfait powstały kwaskowate smużki.
gotowy krem umieścić w tortownicy pomiędzy biszkoptami. niewielką ilość parfait rozsmarować gładko na powierzchni tortu. polać warstwą owocowej emulsji. można posypać płatkami migdałowymi albo świeżymi malinami. malina można też dla urozmaicenia dodać do kremu.
torcik umieścić w zamrażalniku na minimum dwie godziny. po tym czasie torcik powinien być już zamrożony i gotowy do podania. a jeśli będzie zamrożony tylko częściowo, to stanie się torcikiem semi-fredo. i też będzie pyszny.
sobota, 2 maja 2020
(nie)zwykłe pokrzywy. tarta dla Zieleńca.
gdybym była w chacie, i nazbierałabym świeżych pokrzyw, to pewnie ugotowałabym z nich zupę albo zrobiła szpinak i podała ze świeżymi szyszkowańcami. gdybym była teraz w Zieleńcu i nazbierała pokrzyw, to co bym z nimi zrobiła? może racuszki. może zielony makaron. a może dziką tartę... ale nie jestem ani tam, ani tam. tęsknię.
za to jestem tu.
a pokrzyw i tak udało mi się nazbierać.
za to jestem tu.
a pokrzyw i tak udało mi się nazbierać.
i co z nich zrobię? na kogo wypadnie, na tego bęc.
kruchy spód
10 dag zimnego masła
10 dag mąki (dodałam orkiszowej, bo akurat miałam)
łyżka wody
szczypta soli
szybko zagnieść ciasto. odłożyć do lodówki na ok. pół godziny. rozwałkować. wyłozyć nim forme na tartę. piec w 200 stopniach ok. 15 min.
pokrzywy
garść świeżych, zielonych pokrzyw, dokładnie umytych i drobno posiekanych
sofrito
pół cebuli
dwa ząbki czosnku
oliwa
łyżeczka masła
przygotować sofrito: drobno posiekaną cebulę oraz czosnek przeciśnięty przez praskę przysmażyć delikatnie na oliwie z masłem. dodać pokrzywy i razem smażyć, ciągle mieszając, aż zmiękną, ale nie stracą koloru. wyłożyć na upieczone ciasto.
na koniec:
dwa jajka
dwie trzecie szklanki kwaśnej śmietany
szczypta cynamonu
szczypta suszonego lubczyku
pół łyżeczki tandoori masala
garść pokruszonych orzechów laskowych, które można zastąpić pestkami z dyni lub słonecznika
jajka, śmietanę i przyprawy ubić razem na gładki sos. zalać nim pokrzywy. posypać orzechami. piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. pół godziny. kiedy powierzchnia tarty w całości urośnie, znaczy że jest już gotowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)