gdybym była w chacie, i nazbierałabym świeżych pokrzyw, to pewnie ugotowałabym z nich zupę albo zrobiła szpinak i podała ze świeżymi szyszkowańcami. gdybym była teraz w Zieleńcu i nazbierała pokrzyw, to co bym z nimi zrobiła? może racuszki. może zielony makaron. a może dziką tartę... ale nie jestem ani tam, ani tam. tęsknię.
za to jestem tu.
a pokrzyw i tak udało mi się nazbierać.
za to jestem tu.
a pokrzyw i tak udało mi się nazbierać.
i co z nich zrobię? na kogo wypadnie, na tego bęc.
kruchy spód
10 dag zimnego masła
10 dag mąki (dodałam orkiszowej, bo akurat miałam)
łyżka wody
szczypta soli
szybko zagnieść ciasto. odłożyć do lodówki na ok. pół godziny. rozwałkować. wyłozyć nim forme na tartę. piec w 200 stopniach ok. 15 min.
pokrzywy
garść świeżych, zielonych pokrzyw, dokładnie umytych i drobno posiekanych
sofrito
pół cebuli
dwa ząbki czosnku
oliwa
łyżeczka masła
przygotować sofrito: drobno posiekaną cebulę oraz czosnek przeciśnięty przez praskę przysmażyć delikatnie na oliwie z masłem. dodać pokrzywy i razem smażyć, ciągle mieszając, aż zmiękną, ale nie stracą koloru. wyłożyć na upieczone ciasto.
na koniec:
dwa jajka
dwie trzecie szklanki kwaśnej śmietany
szczypta cynamonu
szczypta suszonego lubczyku
pół łyżeczki tandoori masala
garść pokruszonych orzechów laskowych, które można zastąpić pestkami z dyni lub słonecznika
jajka, śmietanę i przyprawy ubić razem na gładki sos. zalać nim pokrzywy. posypać orzechami. piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. pół godziny. kiedy powierzchnia tarty w całości urośnie, znaczy że jest już gotowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz