tak naprawdę to miały być pierogi z kapustą. kwaśną kapustą. ale po wielkim lepieniu uszek z mamą M. zostało trochę farszu grzybowego, więc sprawa wydawała się oczywista. wszyscy je uwielbiają, chociaż kiedy lądują na stole, prawie nikt nie ma już siły ich skosztować. na szczęście jak wszyscy ich pobratymcy doskonale smakują odgrzewane.
farsz
20 dag kiszonej kapusty
20 dag grzybów (najlepiej prawdziwków, ale mogą być pieczarki i suszone grzyby, które nadadzą im aromat, jeśli się grzybów nie zbiera. ceny są takie jakie są...)
3-4 cebule
szczypta soli
pieprz - do smaku
świeże grzyby zblanszować w osolonej wodzie, suszone namoczyć na noc, odcedzić wszystko razem zmielić. cebulę pokroić w drobną kostkę. przyrumienić na maśle. dodać pokrojoną kapustę, którą też zrumienić. dodać zmielone grzyby i smażyć aż powstanie zwarty farsz. doprawić solą i pieprzem do smaku.
pierogi
przyrządzić
ciasto na pierogi lub
ciasto na pierogi. ciasto wałkować raczej cienko, na grubość ok. 1,5 mm. kieliszkiem do wina lub okrągłą foremką wykrawać kółeczka, nakładać na nie farsz i kleić brzegi umączonymi palcami.
w dużym garnku zagotować wodę. osolić. dodać ok. łyżkę oleju. pierogi wrzucać partiami na gotujący się wrzątek. gotować, aż wypłyną. wtedy wyławiać łyżką cedzakową lub sitem. dobrze odcedzone wykładać na półmiski lub duże talerze. by dodatkowo zabezpieczyć przed sklejeniem możne je omaścić niewielką ilością masła.
po ostudzeniu można je też partiami zamrażać - jeśli nie zamrozimy wszystkich naraz, nie posklejają się i będzie można odgrzewać dowolną ilość. podawać najlepiej z roztopionym masłem, choć niektórzy lubią też zrumienioną cebulkę.
p. s. jeśli przypadkiem zostanie farszu - można wykorzystać go i z nadmiaru ciasta drożdzowego upiec nadziewane bułeczki, a jeśli ciasta - no cóż są jeszcze suszone śliwki...